Z Gozo trzeba było wrócić na Maltę. Może i dobrze, zostało tam jeszcze parę rzeczy, których nie zdążyliśmy zobaczyć pierwszego dnia. Zaczęliśmy od Mdiny, zabytkowego miasta położonego w centrum wyspy. Zabytkowe budynki i nas łączy dziwna przypadłość – jeżeli my jedziemy je oglądać, to są one w remoncie. Jest tak od zawsze, od naszego pierwszego wyjazdu na Taize do Mediolanu, przez Neuschwanstein po dziś dzień. Zamek? Katedra? Rusztowanie, specjalnie dla państwa z Polski. Dziękuję, pozdrawiam.
Może dlatego dużo ciekawszy od samej Mdiny wydał nam się Rabat, który był zwyczajnym miastem, w którym (jak wszędzie na Malcie) starsi panowie jedzą pastizzi i piją herbatę z mlekiem. Hmm.. czyżbym już o tym pisał?
Internet pozwolił nam znaleźć najtańszy nocleg na wyspie i tak trafiliśmy do Sljemy, które było idealnym przeciwieństwem tego, co na Malcie nam się podobało. Wieżowce ciągnące się wzdłóż wybrzeża, dużo samochodów i brak dziadków z pastizzi. Na uwagę zasługuje też nasz kilkunastopiętrowy hotel, który był tak krzywy, że kręciło się w głowie (serio!) i całą noc myśleliśmy, czy zawali się właśnie dziś. Miał za to taras na dachu z widokiem na morze, ale kto by się odważył przesiadywać na takim krzywym tarasie?!
Ze Sljemy pływają promy do Valetty. „Malta – Valetta”, wie każde dziecko, które uczy się europejskich stolic. Miasto ciekawe, ładne, czuć w nim historię. Jak to w śródziemnomorskich miastach. Mi się podobało.
Na koniec zwiedzania pojechaliśmy obejrzeć słynne klify na południowym wybrzeżu i jeszcze słynniejsze Blue Grotto. Gdy dojechaliśmy do tego drugiego, to stwierdziliśmy, że aż tak nas to nie interesuje, żeby popłynąć tam na 15 minut łódką i ograniczyliśmy się do plażowania. Samą jaskinię można też obejrzeć z góry, z parkingu przy drodze.
Zupełnie przypadkiem trafiliśmy do niewielkiej miejscowości Birżebbuġa. Zachwyciła ona nas swoim klimatem, spokojem i architekturą przypominającą pocztówki z Karaibów. W centrum miasta można opalać się na pięknej plaży patrząc na wodę w cudownie turkusowym kolorze. Krótko mówiąc, miasteczko idealne! Tylko dlaczego nikt tu nie przyjeżdża? Czyżby największy na Malcie port przeładunkowy tuż przy plaży był aż takim problemem?
INFORMACJE PRAKTYCZNE:
INFORMACJE PRAKTYCZNE: Transport – Malta ma bardzo dobrze rozwiniętą sieć autobusową i większość osób porusza się po wyspie w ten sposób. Jest to rozwiązanie dość tanie i raczej wygodne. My zdecydowaliśmy się wynająć samochód i traktować, przynajmniej w części, jako mieszkanie i z tej decyzji jesteśmy bardzo zadowoleni. Na Malcie ruch jest lewostronny, trochę to na początku dziwne, ale można się przyzwyczaić.
Parkingi – przy wszystkich atrakcjach są publiczne parkingi, których strzeże jakaś postać. Na znakach wyraźnie jest napisane, że płatność jest fakultatywna, ale postać czasem się upiera, że nie.
Noclegi – mimo, że byliśmy poza sezonem (w maju) noclegi były dość drogie. Na Gozo płaciliśmy 35€, a w Sljeme 40€ za dwójkę, szukaliśmy dopiero na miejscu. Prawdopodobnie wszystkie miejsca noclegowe są dostępne przez internet, więc warto rezerwować wcześniej jeśli będą jakieś promocje. W sezonie chyba lepiej mieć noclegi zarezerwowane z wyprzedzeniem.
Jedzenie – W tańszych restauracjach można zjeść obiad w cenach europejskich, drożej niż w Polsce, ale nie jakoś koszmarnie. Na obu wyspach są liczne supermarkety, także Lidl. W nich ceny są podobne do polskich.
Prom Sljema-Valetta kursuje co około 30 minut i kosztuje 2,80€ za rejs w dwie strony. Rozkład można znaleźć tutaj.
Polecane wpisy