Jesteśmy właśnie w samolocie do Recife (Condor z Frankfurtu). Co prawda nasze plany nie obejmowały Brazylii, ale bardzo do tego kraju przekonała nas cena biletu ;)
Chcieliśmy od razu lecieć do Campo Grande i stamtąd przejechać do Boliwii, w której miała się zacząć nasza podróż. Ceny znów sprawiły nam niespodziankę i zamiast bezpośredniego lotu tam, odwiedzimy Rio i wodospady Iguacu. No cóż…
W planach mamy Boliwię, Peru, Ekwador i na koniec jeszcze Kubę. Chcemy zatrzymać się w paru miejscach na dłużej, ale plany, jak to plany, są po to by je zmieniać…
Nie ma sensu pisać kolejnych poradników przedwyjazdowych, tylko parę rzeczy, o których warto wspomnieć.
– szczepienie na dur brzuszny może być robione dopiero po 4 albo 6 tygodniach po szczepieniu na żółtą febrę! W Sanepidzie zapomnieli nam o tym powiedzieć…
– Malarone można brać długo, a nie tylko 37 dni jak w Polsce jest powiedziane. Najlepiej wziąć recepty na mamę, tatę, babcię itd. W poradni medycyny podróży przypisano nam doksycyklinę, bo tylko ona może być (w Polsce!) brana tak długo, ale jak się inni lekarze o tym dowiadywali to łapali się za głowy i kazali nie brać tego świństwa… Tak więc został nam całkiem spory zapas doksycykliny ;)
– legendarne odcinanie metek od odzieży zaoszczędziło nam 9 gramów ciężaru! Niech więc zostanie tylko legendą, nie ma sensu tego wcielać w praktykę.
– najwyższych szczytów zdobywać nie będziemy, zostały więc w domu ciężkie buty trekkingowe. Namiot też został :(
Polecane wpisy