Zima znów w Samotni

24 stycznia 2020

Jeśli szukać zimy to tylko tutaj.  Jeśli szukać spokoju to tylko tutaj.

Znów nogi zapadają nam się po kolana w śniegu, znów wielkie sople zasłaniają nam widok z okna.  Drzewa uginają się pod ciężarem lodu i śniegu.

Zostawiamy w Karpaczu tłumy ludzi, smog i poczucie czasu. Tu jesteśmy tylko my i góry, my i śnieg.

O 8 rano koło  schroniska jest absolutna cisza. Jeszcze nikt nie przyszedł z dołu, jeszcze nikt nie wyszedł na szlak. Nie słychać nawet wiatru, który poprzedniego dnia sypał śniegiem i lodem prosto w oczy i policzki.

Tym razem oprócz Olka i naszego nowego Frania wybrał się z nami jeszcze jeden Olek i jego rodzina.  Jest nas więcej i jest nam dobrze wszystkim razem.Zostajemy trzy dni, a potem, wciąż nienasyceni, decydujemy się zostać jeszcze jedną noc. Na zewnątrz huczy wiatr, dzieci budują igloo z wielkich brył twardego śniegu, zziębnięci, ale wciąż z niespożytą energią, tak bardzo spragnieni są śniegu. Następnego dnia idziemy do Strzechy Akademickiej, i choć wieje nam prosto w oczy, maluchy dzielnie idą sami, podpierając się kijami, jak prawdziwi piechurzy.

W Samotni pachnie ciepłem i pomidorówką. Chodzimy w samych skarpetkach i jest jakoś tak swojsko. Wieczorami kładziemy dzieci spać i otwieramy wino, które sobie przynieśliśmy z dołu, a w sali jadalnej ktoś właśnie gra na pianinie.

Polecane wpisy

2 komentarze

Niesmigielska 25 stycznia 2020 at 06:28

I to jest właśnie – obecnie chyba jedyna – przewaga bloga nad instagramem: można wpakować milion pięknych zdjęć na raz. Za rok to juz w siódemkę w te samotnie pojedziemy, a za dwa lata pewnie trzeba będzie bukowac całą :D

Odpowiedz
Thomas 29 stycznia 2020 at 10:32

Cudowna wyprawa, której Państwu potwornie zazdroszczę. Zima jeszcze trwa to może sam wybiorę się jeszcze w jakąś trasę. Zdjęcia są wspaniałe ale równie miło czyta się artykuł i relacje. Bardzo przyjemny wpis. Pozdrawiam. :-)

Odpowiedz

Dodaj komentarz