Procida – maleńka wyspa jakoś godzinę drogi promem od Neapolu. Zatłoczonego, zakurzonego Neapolu. Już na promie czuć rześki powiew przygody.
Jest niedziela, kolejka w pierwszej napotkanej cukierni w miasteczku portowym zawija ogonkiem poza budynek. Na placu przed kościołem dzieci graja w piłkę, a my kupujemy kolejną sfogliatellę i delektujemy się ciachem i marcowym słońcem.
Światło i cienie układają się na kolorowych domach. Spacerujemy pod górę w kierunku twierdzy na wzgórzu, potem schodzimy do miasteczka w poszukiwaniu plaży bo jednemu z nas marzy się kawałek piasku i wody.
Jest ładnie, spokojnie i miło. Na tyle ile spokojnie może być z 2,5 latkiem. Słońce zachodzi, miejscowi zakładają puchówki, a my wsiadamy na prom i wracamy do Neapolu.
Polecane wpisy