Chciałoby się na wstępie napisać to był maj, pachniała Saska Kępa, ale to już było i nie wróci więcej i nie wypada. Nie mniej jednak, podobnie jak w zeszłym roku miesiąc rozpoczęliśmy u cioci Weroniki na Saskiej Kępie.
Powód odwiedzenia Warszawy-stolicy-Polski był nie byle jaki. Tak, jak wspominaliśmy ostatnio, przeprowadzamy zmiany, by żyło się lepiej. Pierwszą zmianą, która się ziściła okazała się moja zmiana pracy, bo jak mówi kolega Marcin „najlepszy awans to awans zewnętrzny”. Rozpocząłem więc pracę w młodym, dynamicznym zespole, przy ciekawym projekcie (i to wszystko na serio!) rozwijając Slowhop, który przy okazji gorąco polecam!
Dla niewtajemniczonych, od czasu powrotu z Meksyku pracuję zdalnie i jestem jednym z tych programistów, o których wszyscy słyszeli, ale nikt nie widział i nie do końca wiadomo, czy istnieją naprawdę. Ciekawostka: pierwszy raz w życiu rzuciłem pracę mając w zanadrzu nową! Do tej pory raczej znikałem na parę miesięcy. Może się starzeję?
Kolejną dużą zmianą jest Franciszek, który ziści się w czerwcu i w tym wpisie.
Na kolejne jeszcze trzeba poczekać, zmiana życia, to nie tupnięcie pantoflem.
Jako, że Warszawa leży w pobliżu Otwocka, odwiedziliśmy przy okazji zbyt rzadko odwiedzaną, otwocką rodzinę, a co raz tam przyjedziemy to rodziny więcej!
Korzystając z ostatnich chwil trzymania się na nogach i ostatnich chwil, gdy po Karwii da się chodzić nie-slalomem, pojechaliśmy nad morze. A tam, jak to nad Bałtykiem poza sezonem – cudownie, szum fal, zapach lasu, trochę nieoczekiwane deszcze i mgły. Jakby tych wspaniałości było mało, to odwiedzili nas tam nasi wspaniali Sąsiedzi z Elbląga, z „naszą Klarą” (jak mówi Olcio dla odróżnienia jej od innych Klar).
Podobno ciężarna fotograf na ślubie przynosi szczęście* i zdarzyły się pary szczęśliwców, którzy zostali obfotografowani przez Luizę. Korzystając z okazji przypominamy, że jej zdjęcia można też zobaczyć tutaj: www.stosikturek.com, a nawet można mieć własne zamawiając reportaż ślubny, sesję rodzinną, czy cokolwiek innego wymyślicie. Szczerze polecam, szczególnie, że znów jest zwinna i szybka.
A… jeszcze jedna mała rzecz. Przestałem jeść mięso. Wciąż żyję, mam się dobrze, morfologia w normie. Może dzięki temu spłonie parę drzew mniej w Amazonii…
* Sam to wymyśliłem, ale brzmi tak dobrze, że możemy to uznać za oficjalne.
Polecane wpisy