W głowie się nie mieści, że od poprzedniego lata minął rok! Że minął rok od naszego powrotu z półrocznej podróży przez Meksyk i dwa lata od pojawienia się Małego Człowieka. Czas biegnie tak szybko, jak bardzo ja nie mam czasu na bieganie.
Kolejny już raz, latem, pod nieobecność cioci gościmy u jej kota na Śródce. Korzystając z nieczęstej dla mieszkańców Batorego bliskości centrum, zostaliśmy turystami we własnym mieście. Tak, jak w zeszłym roku sobie obiecaliśmy, że tym razem już na pewno popłyniemy na rejs Wartą, tak w tym roku w końcu się udało. Było prawie jak na rejsie do Yaxchilán, tylko bez krokodyli. Podliknowałbym wpis, ale jeszcze go nie ma (może jeśli każdy czytając ten fragment głośno wykrzyknie „Meksyk, Meksyk!”, to uda się przyspieszyć nadrabianie zaległości?).
Pamiętam, jak po krórejś dłuższej nieobecności w Poznaniu, poszliśmy na spacer na Stary Rynek i ze zdziwieniem zauważyliśmy, że przy rynku stoi zamek. Zamek, którego wcześniej nie było! Okazało się, że odbudowany został Zamek Przemysła, który Poznaniacy przechrzcili szybko na Zamek Gargamela i z radością zburzyli jego kartonową replikę na ostatnim Festiwalu Malta. Można go lubić, albo nie, ale trzeba przyznać, że lepszego widoku na miasto niż z jego wieży nie znajdziecie. A wiemy, co mówimy, bo już z niejednej wieży w Poznaniu chleb jedliśmy. Złośliwi mówią, że jest stamtąd najlepszy widok na miasto, bo to jedyne miejsce, z którego nie widać zamku…
W zeszłym roku pojawił się wirus przyjęć niespodzianek. I wciąż tu jest! To naprawdę niesamowite, jak dorośli ludzie dają się łatwo zaskoczyć tym, czego bardzo wyczekują!
Tradycyjnie, pierwsze było urodzinowe przyjęcie-niespodzianka Eli. Co tu dużo mówić – balanga przy ognisku. I w dodatku z poprawinami przy grillu nad Jeziorem Strzeszyńskim.
Tradycyjnie, drugie było urodzinowe przyjęcie-niespodzianka Luizy. Co tu dużo mówić – balanga w penthousie. I w dodatku z poprawinami na #śródkabasecamp z nieśmigielskimi – zdobywcami sześciotysięcznika. Rozbiliśmy namioty na balkonie w centrum miasta i patrząc w gwiazdy rozmawialiśmy z Elą i Tomkiem do późnej nocy. Trzeba się nacieszyć nimi, póki jeszcze są…
Całe lato kręciło się wokół jezior. Ze wspomnianym Strzeszyńskim na czele, przez Maltę z letnimi koncertami po dziadkowe jezioro na Pałukach pełne flamingów.
Lato to też szczyt fotograficznego sezonu, więc to całe opisane zwykłe życie poprzeplatane było sesjami i reportażami. Jak wiecie, Luiza robi zdjęcia i chętnie zrobi też Wam. Nie znajdziecie fajniejszego fotografa!
INFORMACJE PRAKTYCZNE: Tradycyjnie w Polsce lato trwa od czerwca do końca sierpnia.
W Zamku Przemysła znajduje się Muzeum Sztuk Użytkowych, do którego bilet trzeba kupić, żeby wejść na wieżę. We wtorki wstęp bezpłatny.
Poznański tramwaj wodny pływa tylko w sezonie letnim.
Polecane wpisy