Berlin zawsze był jednocześnie za blisko i za daleko, by tam pojechać. Znajomi z różnych stron świata wychwalali jego niepowtarzalny klimat i cudowną atmosferę więc w końcu, z wciąż śpiącymi oczami, w środku nocy wsiedliśmy w Polskiego Busa i pojechaliśmy.
Szybko okazało się, że sam środek Wielkiego Szału Weihnachtsmarktowego to nie jest najlepszy czas na poznawanie miasta – chyba wszystkie istotne miejsca zostały zastawione straganami z figurkami, ozdobami, słodyczami i, rzecz jasna, prawdziwym, niemieckim wurstem. Nawet rzęsisty deszcz nie zniechęcił tłumu z autokarowych wycieczek do radowania się świętami.
Potem było już znacznie lepiej. Nieco się wypogodziło, a my oddaliśmy się od turystycznego ula i daliśmy sobie szanse pokochać Berlin.
W Berlinie zatrzymaliśmy się w hostelu Pfefferbett niedaleko Alexanderplatz.
Polecane wpisy