Mieć przesiadkę na Islandii i nie zwiedzić wyspy? To by do nas nie pasowało! A gdy już się zastanawialiśmy, jak tę Islandię najlepiej obejrzeć, przypomniał nam się jeden z naszych pomysłów, którego nie udało się dotąd zrealizować. Pojedziemy tandemem, najlepiej dookoła!
Pomysłów mamy zwykle tak dużo, że nie zdążamy planować wyjazdów, na które już się zdecydowaliśmy i o mały włos pojechalibyśmy na wyprawę rowerową bez roweru. Raptem parę dni przed wyjazdem dołączył do nas Wiking, czyli nasz tandem.
Pierwsze dni minęły sielankowo, wesoło podśpiewując jechaliśmy wzdłuż niekończących się zielonych łąk, mijając co chwilę jakieś wodospady, oglądając z daleka lodowce i witając się z owcami. Gdy dojeżdżaliśmy do laguny lodowcowej Jökulsárlón okazało się, że pogoda nie będzie nam już tak sprzyjać. Wiatr rozwiązał nam sznurowadła! (I kilka razy zdmuchnął dwustukilogramowego Wikinga z drogi). Po zebraniu sił w Höfn na południowo-wschodnim krańcu wyspy pomyśleliśmy „Co? My nie damy rady?” i pojechaliśmy. Po 3 dniach walki i pokonaniu 105km, gdy wiało już tak, że nie mogliśmy popchnąć Wikinga ani kawałek dalej pomyśleliśmy, że „jednak nie damy rady”. Nie było łatwo przecisnąć objuczonego sakwami Wikinga przez wąskie drzwiczki kampera, ale udało się i stopem pojechaliśmy kawałek dalej. Wtedy też dowiedzieliśmy się, że trafiło nam się najzimniejsze lato od… 1955 roku. Fiordy zamiast jeść nam z ręki dały nam nieźle w kość, więc teleportowaliśmy się do Egilsstadir i stamtąd pojechaliśmy na południe lodowcowego jeziora Lagarfijót. Jest to miejsce o łagodnym klimacie, ulubione przez Islandczyków, gdzie latem jest zawsze ciepło. Pierwszego dnia mieliśmy deszcz i 3 stopnie, a drugiego dnia wieczorem mróz… W czasie dalszej jazdy nieustraszony Wiking pokonał wulkany, pola lawowe i trujące gazy Krafli, zdobył też pseudokrater. Z Akureyri na Święto Ryby do Dalvik pojechaliśmy autostopem z brazylijską zakonnicą i bośniackim księdzem. Było świetnie! Z powodu pogody musieliśmy zmienić plany, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Dzięki temu zobaczyliśmy kawałek interioru i Strokkura, najbliższego kumpla Geysira (czyli najsłynniejszego gejzera). Na koniec, nie podążając za modą na snorkeling w Tajlandii, skusiliśmy się na snorkeling na Islandii w idealnie przejrzystej wodzie o orzeźwiającej temperaturze trzech stopni. Choć nie wszystko poszło zgodnie z planem, wyjazd był bardzo udany. Zakochaliśmy się w Islandii i na pewno jeszcze tam wrócimy. Może nawet z Wikingiem ;)
KOLEJNE WPISY TANDEMOWEJ ISLANDII
Tandemowa Islandia – Wyruszamy!
Pierwsze dni w drodze. Hveragerði i Seljalandsfoss
Maskonury we mgle
Pod wiatr ku lodowym lagunom
This is Iceland, czyli Wiking kontra Fiordy Wschodnie
Wyrm – potwór z jeziora Lagarfljót
Pulpety z renifera i ciastka z islandzkim mchem
Północna Islandia
Fiskidagurinn mikli czyli Święto Ryby w Dalvík
Święto ryby w czerni i bieli
Tam i z powrotem
Silfra
Nie tylko Skyr
INFORMACJE PRAKTYCZNE
DOJAZD
Na Islandię najłatwiej dostać się samolotem (można też promem). Z Polski bezpośrednie połączenie z Warszawy oferuje linia WOW Airlines, warto kupić bilety odpowiednio wcześniej, cena wtedy jest niższa. Można też próbować szukać połączeń przez Wielką Brytanię, skąd na Islandię można polecieć Easy Jetem. To drugie rozwiązanie może się opłacić jeżeli nie podróżujemy z bagażem rejestrowanym (i rowerem!).
Lotniskiem międzynarodowym dla Reykjaviku jest lotnisko w Keflaviku oddalone 50km od stolicy. Z lotniska do centrum można dostać się autobusem FlyBus, który jeździ co chwilę lub sporo tańszym K Express, który jeździ rzadziej.
Transport roweru
Jeżeli podróżujemy z rowerem to ofertę nie do przebicia ma WOW Airlines. Za rower do 15kg opłata wynosi tylko 27€ i nie ma limitu wielkości. Bez problemu udało nam się przetransportować Wikinga mimo jego 2,5 metra długości. W przypadku gdy rower będzie ważył więcej niż 15kg, (wg. cennika) należy dopłacić za nadbagaż.
Najbezpieczniej rower spakować w duży karton. Jeżeli nie będzie to możliwe, można go grubo owinąć folią zabezpieczając kartonem delikatniejsze elementy (tak zrobiliśmy).
TRANSPORT
Rower
Naszym zdaniem najlepszy sposób przemierzania Islandii! Choć nawet główna droga składa się z ciągłych podjazdów i zjazdów, to pokonywanie kolejnych kilometrów o własnych siłach w tak niezwykłych okolicznościach przyrody daje wielką radość i satysfakcję. Słyszeliśmy, że objechanie Islandii na rowerze to jedno z największych rowerowych wyzwań (?). Wiele osób, które to zrobiły przedstawia też siebie jako herosów, którzy dokonali niemożliwego. Naszym zdaniem jednak, prawda jest taka, że każdy zdrowy człowiek, jeżeli będzie chciał może Islandię objechać. Nam się udało, a rowerzyści z nas żadni (zrezygnowaliśmy tylko z końcówki przez nieprzerwaną ulewę).
Autobusy
Autobusem na Islandii można dojechać prawie wszędzie, łącznie z interiorem. Autobusy publiczne (głównie Straeto: http://www.straeto.is/) objeżdżają wyspę dookoła (choć na Fiordach Wschodnich nie ma bezpośrednich połączeń) oraz dojeżdżają do większych osad. W tych autobusach nie płaci się za przewóz rowerów. Wygodną, ale droższą alternatywą są autobusy prywatnych przewoźników np. Sterna (http://www.sterna.is), których sieć połączeń jest większa niż autobusów publicznych. Bez problemu można nimi objechać całą wyspę, a także dojechać do wielu miejsc w interiorze. W tych autobusach też nie ma problemu z przewozem rowerów, jest to zwykle jednak usługa płatna.
Autobusy mogą służyć za wsparcie dla rowerzystów, są dużym ułatwieniem dla osób, które boją się, że nie dadzą rady. My na przykład autobusem ewakuowaliśmy się z Fiordów Wschodnich, gdy wiało tak, że nie sposób było jechać.
Paszport autobusowy (Bus Passport)
Firmy takie jak Sterna oferują paszporty autobusowe, czyli bilety oferujące dowolne przejazdy w danym obszarze (np. Ring Road passport, czyli dowolne przejazdy na całej drodze numer 1). Jest to dość kosztowne rozwiązanie, ale w niektórych przypadkach warte rozważenia. Więcej informacji tutaj: http://www.sterna.is/en/bus-passport .
Autostop
Dobrym pomysłem na podróżowanie po wyspie jest też autostop. Choć w sieci można znaleźć informacje, że podróżowanie stopem jest na Islandii bardzo trudne, to odnieśliśmy zupełnie inne wrażenie. Spotkaliśmy wielu autostopowiczów w każdej części wyspy i nikt nie skarżył się na długie oczekiwanie itp. Był to jednak sezon turystyczny, poza sezonem może być trudniej.
O tym, że autostopem jeździć się da niech świadczy to, że nam wraz z Wikingiem udało się złapać okazję.
NOCLEGI
Campingi
Bardzo popularne na Islandii, są w każdym miasteczku i większej wiosce. Cena za osobę to około 1200isk, a miejsca są w dobrym stanie. Czasem dostępna jest kuchnia, dostęp do internetu. Czasem prysznice są dodatkowo płatne (automaty na monety). Szczegóły dotyczące poszczególnych campingów, w informacjach pod kolejnymi wpisami.
Spanie na dziko
Na Islandii dozwolone jest “spanie na dziko”, czyli rozbijanie obozu w dowolnym miejscu (oczywiście nie w centrum miasta). Jest to opcja zdecydowanie najtańsza, ale też dająca możliwość obcowania z naturą i dużą swobodę (np. pojedźmy jeszcze kilkanaście kilometrów skoro mamy siłę). Przy drodze numer jeden większość terenów jest ogrodzona, obóz można rozbić więc tylko niedaleko od szosy (którą nocą i tak nic nie jeździ).
Wiele osób pytało nas, gdzie można się myć – na campingach można skorzystać z płatnych pryszniców, albo zapytać w recepcji czy i za ile można skorzystać, jeśli prysznic jest w cenie noclegu. Nigdy nie mieliśmy z tym problemu, a (jeśli już płaciliśmy) prysznic kosztował nie więcej niż 300isk.
Hostele w Reykjaviku
Jeżeli zmęczony turysta chciałby wyspać się w prawdziwym łóżku, w większych miasteczkach są hostele (np. sieć HI hostel: http://www.hostel.is/). My spaliśmy w dwóch hostelach w Reykjaviku, gdzie suszyliśmy się po ostatnim etapie jazdy.
Hostel Loft
Jeśli szukasz centralnie położonego hostelu, to Loft będzie idealnym wyborem – jest położony w samym centrum centrum miasta. Nowocześnie urządzone i bardzo czyste pokoje i bardzo przyjemna część wspólna. W cieplejsze dni można spędzać też czas na tarasach. Po pobycie w tym miejscu uznaliśmy, że jest to hostel idealny, na którym wzorować by się mogły inne.
http://www.lofthostel.is/
City Hostel
Hostel położony nieco dalej od centrum, około 30 minut na pieszo lub 10 rowerem, tuż koło pola namiotowego i największego na Islandii kompleksu basenów. Dobre miejsce dla osób chcących zatrzymać się nieco dalej od “zgiełku” centrum. Koło hostelu zatrzymują się autobusy K Express jadące na lotnisko, więc nie ma potrzeby jechania do centrum.
http://www.hostel.is/Hostels/Reykjavikcity
JĘZYK
Oprócz pięknego i absolutnie nie możliwego do zrozumienia islandzkiego, niemal wszyscy na Islandii mówią perfekcyjnym angielskim. W czasie całego pobytu chyba tylko raz spotkaliśmy osobę, która po angielsku nie mówiła, ale z nią też się jakoś dogadaliśmy. Polonia na Islandii jest tak liczna, że w wielu miejscach można też porozumieć się po polsku.
JEDZENIE
Na Islandii niemal wszędzie gdzie mogą znaleźć się turyści znajduję się też restauracje. Ceny jednak są wysokie. My głównie gotowaliśmy sami na campingach, albo kuchence turystycznej, a zakupy robiliśmy w supermarketach.
Więcej o jedzeniu napisaliśmy tutaj: Nie tylko Skyr. Miejscem wartym odwiedzenia jest też Klausturkaffi, które opisaliśmy tu: Pulpety z renifera i ciastka z islandzkim mchem.
PIENIĄDZE I CENY
Islandia jest generalnie droga, jednak jeśli zrezygnujemy z jedzenia w restauracjach i spania w hotelach to koszt wyjazdu nie będzie aż taki duży. Ceny w supermarketach (najtańszy Bonus, ale jest tylko w gęściej zaludnionych częściach wyspy) są trochę wyższe niż w Polsce, ale do przeżycia. Jadąc rowerem często trzeba zrobić zakupy na kolejne dni, gdy nie będzie po drodze żadnego sklepu. Informacje gdzie znajdują się supermarkety zawarliśmy w informacjach praktycznych pod kolejnymi dniami (wpisami).
Za “wstęp” do wszystkich islandzkich naturalnych atrakcji się nie płaci.
TELEFONY I INTERNET
Zasięg telefonii komórkowej był niemal wszędzie na drodze numer 1. Nie wszędzie za to w interiorze.
Warto kupić kartę pre-paid jednej z sieci komórkowych, my mieliśmy Siminn z wykupionym pakietem internetowym (5gb – 2200isk). Dzięki temu mieliśmy stały kontakt, mogliśmy sprawdzać prognozę pogody, wyszukiwać informacje i (co chyba najbardziej się przydało) korzystać w telefonie z Google Maps, które dawało nam więcej informacji niż mogła by dać jakakolwiek papierowa mapa. Na rowerowy wyjazd bardzo polecamy.
POGODA
O pogodzie na Islandii można by było napisać całą książkę. Krótko mówiąc jednak, trzeba spodziewać się wszystkiego. W czasie trzech tygodni mieliśmy dni, w których chodziliśmy w krótkich spodniach, oraz dni w których temperatura spadła poniżej zera.
Trudno nam powiedzieć, jak często zdarzają się ekstremalne warunki pogodowe, ale jadąc na Islandię rowerem trzeba przygotować się na każdą pogodę. Oprócz zimna zdarzały się też gwałtowne ulewy i wiatry, które podobno zdmuchnęły z szosy kilka samochodów, a nam ograniczały prędkość do 2km/h… Powiedziano nam, że to lato było najzimniejsze od 1955 roku…
PROGNOZA POGODY
Za najdokładniejszą prognozę pogody dla Islandii uchodzi Veðurstofa Íslands http://en.vedur.is/ udostępniająca też wersję mobilną strony. Oprócz temperatur i stopnia zachmurzenia, deszczu daje też informacje o prędkości wiatru, co dla rowerzystów jest bardzo istotne. Oprócz niej korzystaliśmy też z pogody Yahoo.
Bez wątpienia dobrze jest prognozy kontrolować, ale nie zawsze się niestety sprawdzały. Mimo to, dzięki nim mieliśmy orientację np. ile mamy czasu, żeby dojechać gdzieś przed ulewą.
PRZEWODNIK, MAPA, NAWIGACJA
Przewodnika jako takiego nie mieliśmy. Podróż zaplanowaliśmy korzystając ze strony Moniki i Bartka – http://www.aroundiceland.pl/ , którzy objechali Islandię rowerami rok wcześniej. Kolejne etapy planowaliśmy na bieżąco – w informacjach turystycznych można dostać wystarczająco dokładne mapki i wszelkie potrzebne informacje (jak dokładne położenie sklepów i campingów).
Mieliśmy też mapę całej Islandii, ale bez problemu moglibyśmy obyć się bez niej korzystając tylko z darmowych mapek z informacji. Dawała ona szerszy obraz całej wyspy, a nam nadawała profesjonalnego wyglądu ;)Bardzo polecamy korzystanie z Google Maps w telefonie. Pozwala dokładnie zorientować się w aktualnej pozycji (co w długich bezludnych przestrzeniach nie zawsze jest tak łatwe, jak by się mogło wydawać) i na Islandii jest bardzo szczegółowa. Możliwe, że bez niej nie udało by nam się wyjechać z sieci ścieżek rowerowych Reykjaviku ;)
BEZPIECZEŃSTWO
W stolicy polecono nam nie zostawiać nie przypiętego roweru (choć pewnie i tak wiązało by się to z mniejszym zagrożeniem niż w Polsce).
Poza Reykjavikiem nie ma praktycznie żadnego zagrożenia przestępczością. Wiele razy zostawialiśmy Wikinga wraz z bagażem opartego o jakiś znak i nie zdarzyło się, żeby cokolwiek zniknęło.
Osobną kwestią jest bezpieczeństwo związane z naturą. Przed wyjazdem w trasę należy zorientować się w sytuacji na danym odcinku i sprawdzić prognozę pogody. Wiele regionów Islandii jest wręcz bezludnych, warto o tym pamiętać, bo może się zdarzyć, że nie spotkamy nikogo, kto mógłby nam pomóc.
Islandczycy, jeśli problem nie jest ewidentny, raczej nie zapytają, czy potrzebujecie pomocy.Jeżeli potrzebujecie, poproście o nią i każdy chętnie Wam pomoże.
Islandia nie obciąża turystów kosztami akcji ratowniczych, w razie problemów nie ma więc powodu, żeby zwlekać z wezwaniem pomocy.
Aplikacja Safe Travel
Jeżeli będziecie podróżować ze smartphonem, to warto ściągnąć aplikację Safe Travel, która ułatwia wezwanie pomocy (nawet jeśli wydaje się, że nie ma zasięgu), a także umożliwia “zameldowanie się” w danej lokalizacji, co może być pomocne w przypadku późniejszych problemów. Może się to wydawać dmuchaniem na zimne, ale nic nie kosztuje, więc warto.
http://www.safetravel.is/112-iceland-app/
SPRZĘT
Rower
W ostatniej chwili kupiliśmy używany tandem na allegro, więc model jest kwestią przypadku, a nie wyboru. Jest to Univega Companion 2009.
W rowerze nic nie zmienialiśmy i choć razem z bagażami i z nami ważył około 200kg nic groźnego nam się nie przydarzyło (oprócz pękniętej dętki i opony).
Sakwy
Na Wikingu mieliśmy cały zestaw wodoodpornych sakw Crosso z serii Dry – przód, tył i worek. Sakwy spisały się świetnie, nie przemokły nigdy choć zawsze nocowały na zewnątrz namiotu (nawet w największym deszczu). Bardzo polecamy.
Namiot
Nie daliśmy już rady kupić porządnego wyprawowego namiotu przed wyjazdem, więc pojechał z nami nasz wysłużony samorozkładający się namiot Quechua, który po złożeniu ma postać dość sporego koła. Na bagażniku trzymał się przygnieciony worem :)
Dodaliśmy do niego więcej szpilek, cztery dodatkowe sznurki odciągające i spisał się na medal.
Wypożyczenie roweru
Jeśli nie chcecie na Islandię zabierać swojego roweru, możecie rozważyć jego wypożyczenie na miejscu. W Reykjaviku znajduje się kilka firm oferujących takie usługi. Polecamy Bike Company (http://www.bikecompany.is/), która oferuje wysokiej jakości sprzęt – od rowerów, przez bagażniki, sakwy i przyczepki, a także pomoc na miejscu. Oprócz wypożyczalni można się z nimi wybrać na wycieczki z przewodnikiem.
Polecane wpisy