Lafi!* Burkina Faso – informacje praktyczne

29 marca 2013


– Burkina… co?
– Burkina Faso.
– A co to jest?
– Taki kraj w zachodniej Afryce.
– I po co tam jedziesz??Burkina Faso wielu osobom nie kojarzy się z niczym – tak przeczytaliśmy przed wyjazdem i choć są kraje w Afryce dużo bardziej obfitujące w atrakcje turystyczne, my wróciliśmy zachwyceni.

Burkina to jeden z najbiedniejszych krajów na świecie, lecz pomimo nieciekawej sytuacji ekonomicznej jest bardzo przyjaznym i łatwym do podróżowania krajem. Już sama jego nazwa oznacza w językach Moore i Jula Kraj Prawych Ludzi.

* „Lafi” w języku moore oznacza „Cześć”.

Aby pokazać trochę bardziej burkińską rzeczywistość, oprócz typowych informacji praktycznych, publikujemy też wycinki z naszego dziennika podróży, unikalne i nigdy niepublikowane!

(…)Jechaliśmy przez wioski, w których faktycznie można było się poczuć, jakby nigdy nie widzieli tam białego człowieka, a co dopiero białego człowieka na motorku! Jak w opowieściach o Afryce, dzieci wybiegały, machały, krzyczały i było wesoło. Co jakiś czas zatrzymywaliśmy się i pytaliśmy o drogę, a wszyscy z uśmiechem odpowiadali. (…)

(…)Na jednym z przystanków pani chciała wyjść z dzieckiem na siusiu, ale jako że nie wymyśliła, że klamkę trzeba pociągnąć do góry, a nie nacisnąć, zdecydowała że wysiusia dziecko na schodach wewnątrz autobusu, przy zamkniętych drzwiach. Jak postanowiła, tak zrobiła(…)

(…)W międzyczasie przyjechała jeepowa wycieczka Francuzów i zrobili przedstawienie – jak tylko samochód stanął, wybiegła jedna kobieta i pędem za indykiem, żeby mu zdjęcia zrobić. I goni tego indyka i pstryka(…)

(…)później jeszcze dwójka Polaków (to my) zrobiła przedstawienie, bo Polka szukając najlepszych kadrów weszła w sam środek kilkumetrowego mrowiska. Mrówki nie były z tego powodu zadowolone i powgryzały się jej w nogi. Ona krzycząc wniebogłosy „aj, aj, aj, aj” biegała po okolicy, aż on ją z mrówek poobierał (takie nawiązanie do klasyki literatury). Obeszło się bez tragedii (dla nas, kilka mrówek było innego zdania)(…)

(…)pojechaliśmy oddać rowery i zatrzymaliśmy się u rodziny pani gosposi. Było już zupełnie ciemno (świateł nie ma we wsi), przed chatką paliło się ognisko, mnóstwo ludzi z różnych pokoleń siedziało i rozmawiało. Pewnie dwieście lat temu wyglądało to tak samo, tylko stroje były inne, choć i tym razem seniorka rodu wystąpiła w toplesie.(…)

(…)Jechaliśmy, pytaliśmy, zawracaliśmy i jechaliśmy. W sumie jak u nas ktoś by pytał o to, jak dojechać do sosny, to też by nie wszyscy wiedzieli o co chodzi. Dojechaliśmy w końcu i kilka osób po kolei się pytało jak my tu dojechaliśmy bez przewodnika?! No i nie mówiąc po francusku!? A co mieliśmy nie dojechać, co? (do Świętego Baobaba)(…)

(…)poszliśmy się umyć, czyli poszliśmy do łazienki. Jest to kawałek świata ogrodzony murem wyższy od człowieka, w którym jest dziura w podłodze, gdzie mieszkają karaluchy oraz mała dziurka w ścianie, czyli odpływ z prysznica. Aby wziąć prysznic trzeba przygotować sobie wiadro, nalać wodę ze studni, wziąć mydło i małe wiaderko do polewania się oraz polewać się(…)

(…)Gdy wróciliśmy do domu przywitał nas skorpion, a Diego przywitał go butem. Gosposia zostawiła dla nas obiad, ale Diego był niepocieszony bo nie znosi suszonej ryby, która oprócz mięsa i kapusty była składnikiem sosu do ryżu. Nam jednak smakowało. W czasie obiadu wypatrzyłem dużego pająka i Diego też go chciał przywitać butem, ale pająk był szybki niczym błyskawica, a Diego wyścigu witania butem też by nie wygrał. Ostatecznie pająk uciekł na dwór, a my w zamian za tamtego zabiliśmy małego pająka.(…)

(…)Wsiedliśmy na miejsce koło kierowcy, gdzie powinien siedzieć pan bagażowy. Pan bagażowy pojechał albo na tylnej drabince albo na dachu, nie wiemy. Co wioskę się zatrzymywaliśmy i wsiadali kolejni ludzi. Naliczyliśmy 35 osób w dziewięcioosobowym busie. Ile osób jechało na zewnątrz auta też nie wiemy. Tym razem i my skusiliśmy się na zakupy po drodze i nabyliśmy wiązkę marchewki, dwa pomarańcza i kawałek kokosa.(…)

(…)Wieczorem wypiliśmy tysiąc szklanek herbaty i zrobiliśmy owsiankę.(…)

DOJAZD
Bezpośrednie połączenia do Burkiny w dobrych cenach znaleźliśmy z Włoch (np. Mediolan) liniami Air Algerie oraz ze Stambułu (Turkish Airlines). Z uwagi na nieciekawą sytuację w Algierii, gdzie miała być przesiadka w pierwszej opcji, a także to, że Turkish Airlines zostały ogłoszone najlepszymi liniami lotniczymi w Europie zdecydowaliśmy się na drugą opcję. Bilety kupiliśmy w promocyjnych cenach z okazji pierwszych lotów na nowych trasach (1300zł w dwie strony), więc nie mamy pewności czy cena się utrzyma. Do Stambułu dotarliśmy liniami Pegasus z Berlina. Przy takiej kombinacji trzeba zrobić sobie dzień przerwy w Stambule, bo loty odbywają się z różnych, dość odległych od siebie lotnisk.
Wszystkie loty do Wagadugu jakie znaleźliśmy lądowały w nocy. Lotnisko jest niewielkie i nie wydaje się, żeby można było komfortowo tam się przespać i przeczekać do rana.

WIZA
Do Burkina Faso potrzebna jest wiza. Można ją uzyskać w ambasadach Burkiny (np. w Berlinie), a w Polsce także w ambasadzie Francji w Warszawie. Koszt wydania wizy to 60 euro. Z uwagi na brak czasu zdecydowaliśmy się na usługę pośrednictwa wizowego WizaSerwis.pl. Z usługi jesteśmy bardzo zadowoleni i ostatecznie, oprócz oszczędności czasu, kosztowało nas to mniej niż zapłacilibyśmy za wyjazd do Warszawy.
Wizę można uzyskać także na lotnisku w Wagadugu. Zrobił tak znajomy, z którym lecieliśmy, ale jako że lądowaliśmy w niedzielę dostał tylko pokwitowanie, z którym można poruszać się po kraju przez tydzień, a paszport był do odbioru w poniedziałek.
Jeżeli chcecie odwiedzić też sąsiednie kraje, warto rozważyć wizę Visa Touristique Entente (VET), która umożliwia jednokrotny wjazd do Beninu, Burkina Faso, Nigru, Togo i Wybrzeża Kości Słoniowej. Wiza ta jest wydawana w Direction du Controle de la Migration w Wagadugu.

DOKUMENTY
Odwiedzjący Burkina Faso muszą mieć aktualne szczepienie na żółtą febrę. Na lotnisku sprawdzana jest żółta książeczka. My zapomnieliśmy o tym i mieliśmy książeczki w bagażu odprawianym, z braku lepszego pomysłu i braku znajomości francuskiego, podaliśmy sprawdzającemu paszporty i też nas przepuścił…
Przy wjeździe wymagana jest rezerwacja hotelu (teoretycznie na trzy noce). Byliśmy przygotowani, zrobiliśmy rezerwację, którą później anulowaliśmy, jednak celnik zapytał tylko o nasze plany nie sprawdzając rezerwacji.

TRANSPORT

Między większymi miastami bardzo łatwo przemieszczać się autobusami. Najbardziej znana i popularna jest linia Rakieta, której autobusy na tych trasach są zupełnie komfortowe. Przewoźników jest wielu, ale ceny przejazdów są podobne, niezależnie od stanu autobusu.
Bilety lepiej kupować wcześniej, szczególnie do tych lepszych przewoźników. Dwa razy nie kupiliśmy i musieliśmy jechać STAFF’em, co jeden i drugi raz było przygodą – sześćdziesiąt kilka foteli w normalnej wielkości autobusie i jazda na złamanie karku.
W miastach każdy przewoźnik ma własny dworzec (czyli plac z budką, gdzie można kupić bilet).
Ceny przejazdów:
Ouaga – Bobo: 6000cfa
Bobo – Banfora: 3000cfa
Ouaga – Po: 2500cfa
Autobusy w Burkina Faso jeżdżą zgodnie z rozkładam a za przewóz normalnego bagażu nie ma dodatkowych opłat. Do środka może wsiąść tylko tyle osób ile jest miejsc siedzących. Wsiada się w kolejności, w której kupiło się bilety; przed odjazdem wyczytywane są nazwiska z listy.
Poza głównymi trasami kursują tzw. bush taxi, czyli busami zwanymi w innych częściach świata marszrutką, dolmuszem itd.
Po mieście najłatwiej jeździć taksówkami. Taksówka zabiera po drodze inne osoby i zazwyczaj ma stałą cenę za osobę (lepiej się upewnić przed jazdą) – w zależności od miasta ok 300cfa. Kurs z i na lotnisko jest droższy i kosztuje około 1000cfa. Publiczna komunikacja miejska praktycznie nie istnieje.
W Wagadugu nie ma co liczyć na znalezienie taksówki, która zabrała by nas z jednego końca miasta na drugi koniec miasta. Taksówka jedzie do marketu w centrum i dalej można złapać drugą. Można też zapłacić za całą taksówkę i wtedy jest szansa, że kierowca się zgodzi.
Dwa razy wypożyczyliśmy motorek. Początkowa cena to co najmniej 8000cfa za dobę, ale po stargowaniu raz płaciliśmy 4000cfa za dobę (przy dwóch dobach) w Banforze i raz 6000cfa za półtora doby w Po. W wielu miejscowościach są miejsca, gdzie można wypożyczyć motor, a w innych zawsze się znajdzie ktoś, kto będzie chciał zrobić interes i motor załatwi. Jeśli taki ktoś się nie znajdzie, można popytać w hotelach i się znajdzie. Paliwo można kupić prawie w każdej wiosce z butelek na stojakach. Koszt jednego litra to 800 CFA, taniej na południu, gdzie przemycane jest tańsze paliwo z Ghany.
Między miastami podobno lepiej nie podróżować nocą, „szczególnie na trasach w stronę granicy”, czyli właściwie na wszystkich, bo Burkina dużym krajem nie jest.

NOCLEGI
W każdym miasteczku bez problemu można znaleźć jakiś nocleg. Tam, gdzie pojawiają się czasem turyści są nawet eleganckie hotele.
My zawsze szukaliśmy najtańszej opcji, która jednak musiała przyzwoicie się prezentować.
Wagadugu:
Pension Sarah, niedaleko lotniska (!), 10000cfa za porządną dwójkę z łazienką, wifi, tuż obok mały targ, niedaleko bankomat, dobre miejsce na pierwszy nocleg.
Auberge L’Oiseau Bleu, ponad 10000cfa za porządną dwójkę z łazienką, tuż obok dworca Rakiety do Po, niedaleko świetna, tania senegalska restauracja.
Bobo-Dioulasso
Le Cocotier, 6500cfa za dwójkę z prysznicem, świetnie położony – koło Wielkiego Meczetu i „starówki”, przyjemne miejsce, restauracja z przyzwoitymi cenami, wifi
Banfora
Hotel Fara, 6750cfa za dwójkę z łazienką, dużo lepszy niż inne za tę cenę, mimo braku szczególnych zalet polecamy
Tiebele
Village D’Acceuil Jean Viars, około 6000cfa za marną dwójkę, nic dobrego o samym miejscu nie możemy powiedzieć, ale naprawili nam motor ;)
W żadnym hotelu nie ma co liczyć na ciepłą wodę, ale przy burkińskich temperaturach w niczym to nie przeszkadza.

JĘZYK
Jadąc do Burkiny idealnie było by mówić po francusku. My znaliśmy jedynie podstawowe zwroty i to wystarczyło. Angielski bardzo mało popularny, polski wcale.
W Burkina Faso używanych jest ponad 60 lokalnych języków spośród których najpopularniejsze to Moore, Jula i Fulfulde.

PIENIĄDZE

W Burkina Faso płaci się frankami zachodnioafrykańskimi (CFA lub XOF), które są używane przez wszystkie sąsiadujące z nią kraje za wyjątkiem Ghany. Nawet tam doceniają zalety unii monetarnej.
1000 CFA to w przybliżeniu 2 dolary, czyli 6,40 złotego.
Bankomaty znajdują się w większych miastach i akceptują karty Visa, często strzeżone są przez pana z karabinem. W mniejszych miejscowościach można wymieniać pieniądze w bankach, albo zapytać w hotelu.
Przy zakupach należy się targować, tak samo przy indywidualnym transporcie, czy usługach. Cena podana turyście na początku nie ma wiele wspólnego z ceną rynkową i zawsze można dużą ją obniżyć.

PRZEWODNIK
Korzystaliśmy z przewodnika Bradt, który bardzo polecamy.
Póki nie zamierzamy jechać do jakichś zapomnianych wiosek, dokładna mapa nie jest potrzebna. Z map internetowych najlepiej wyglądała OpenStreetMap, ale też nie ma co liczyć na zaznaczenie np. drogi do Wodospadu Karfiguela koło Banfory.
Oprócz przewodnika Bradt korzystaliśmy też z informacji stąd.

JEDZENIE

Najtaniej można żywić się na ulicy; najprościej, rano i wieczorem. Tam ustawiane są małe stragany, gdzie kobiety sprzedają to co nagotowały. Zazwyczaj jest to ryż z sosem i kawałkami mięsa. Jedna porcja kosztuje od 100cfa, a zamawianą ilość określamy właśnie kwotą, którą chcemy zapłacić.
Restauracje często są zupełnie nieoznakowane i bez pomocy miejscowych są niemal nie do odnalezienia.
W restauracjach turystycznych (jeszcze nie tych eleganckich) najłatwiej o spaghetti z warzywami, które kosztuje od 300 do 600 CFA. Za każdym razem jest świeżo robione, często tak świeżo, że kucharz idzie na targ po złożeniu zamówienia.
Na ulicy można kupić też drobne przekąski jak smażone platany, czy placki.
Picie wody z kranu nie jest raczej dobrym pomysłem, można ją za to zagotować lub odkazić tabletkami. Woda butelkowana nazywa się Lafi (w sklepie prosi się po prostu Lafi) i kosztuje 500 cfa za 2 litrową butelkę. Dostępne są też napoje: Cola, Fanta, Sprite w szklanych butelkach półlitrowych, zwykle kosztują też 500 cfa. Na targu da się kupić herbatę, więc każdy Polak podróżujący z grzałką poradzi sobie z napojami ;)

W Banforze jest słynna restauracja Mac Donald, polecamy bardzo bardzo!
W Wagadugu, niedaleko katedry jest senegalska restauracja, smaczne jedzenie i dobre ceny.

TELEFONY I INTERNET
W kraju jest parę sieci komórkowych, działa nasz roaming. Zdecydowaliśmy się kupić kartę pre-paid, która kosztowała 2000cfa. Wszystko można kupić w każdym miejscu, chyba łatwiej niż butelkę wody. Sprzedawane karty wyglądają na używane i są przyklejone do ramki taśmą, ale tak po prostu musi być.. Polecono nam sieć airtel.
Cennik airtel w skrócie:
1,5cfa/1s
10cfa/sms
75cfa/30s do Polski
50cfa/sms do Polski
pakiety internetowe: 10MB – 300cfa, 30MB – 700cfa, 50MB – 1000cfa, 100MB – 1500cfa, miesiąc bez limitu – 10000cfa
szczegóły:
http://www.africa.airtel.com/wps/wcm/connect/africaairtel/Burkina-Faso/Home/Particuliers/Tarifs
http://www.africa.airtel.com/wps/wcm/connect/africaairtel/Burkina-Faso/Home/Particuliers/Internet_Mobile

Z internetu innego niż w komórce nie korzystaliśmy, ale wygląda na to, że poza największymi miastami jest to komputer z podłączonym komórkowym internetem.

BEZPIECZEŃSTWO
W czasie całego pobytu nie czuliśmy się ani razu zagrożeni. Sytuacja w kraju może się jednak szybko zmienić. Nie radziłbym też chodzić nocą np. w nieznane zaułki miasta.
Z uwagi na trwający konflikt w Mali nie można było jechać na północ Burkiny. Turyści byli zatrzymywani i nie przepuszczani dalej (luty 2013).

ODPOWIEDZIALNA TURYSTYKA
Jednym z powodów dlaczego Burkina Faso tak bardzo nam się podobało był brak turystów. Nie chodzi nawet o samą obecność innych odwiedzających i poczucie odkrywcy nieznanych lądów, ale o to jak masowa turystyka zmienia ludzi i miejsca. W Burkinie nikt nie traktował nas jak „worki z pieniędzmi”. Zdarzały się osoby, które chciały nam coś zaoferować, ale zawsze była to jakaś praca lub handel. Byli żebrzący chłopcy, ale żebrali równo wśród wszystkich, nie skupiali się jakoś specjalnie na białych.
Być może takich procesy nie da się zatrzymać. Na pewno nie wierzymy też, że ten tekst zmieni świat, ale jeśli choć jedna osoba się nad tym zastanowi, to będzie świetnie. Polecamy przeczytać felieton Moniki Witkowskiej „Zbawianie świata czyli dawać nie dawać?

FOTOGRAFOWANIE
Fotografowanie ludzi w Burkinie nie jest łatwe. Nawet jeśli fotografujemy po prostu ulicę, to zawsze znajdzie się ktoś kto powie, że tej ulicy nie wolno fotografować. Nie mówiliśmy dobrze po francusku, więc nie wiemy dlaczego nie wolno fotografować ulicy, restauracji, dworca, samochodu itp. Z każdej takiej sytuacji wychodziliśmy uśmiechem.
Podobno nie można fotografować obiektów typu dworce czy maszty telefonii (!). W większości przypadków ludzie nie zgadzali się na zrobienie im zdjęcia. Wyjątkiem było Meguet, gdzie nie docierają turyści i byliśmy znajomymi nauczyciela. Nie wiemy, które z tych dwóch faktów zmieniło nastawienie ludzi.
Dzieci zawsze chcą być fotografowane Często jednak nawet najweselszy dzieciak, po wycelowaniu w niego aparatu staje na baczność z poważną miną – zdjęcie to przecież poważna sprawa.

POGODA
W Burkina Faso są dwie pory roku:
Pora sucha – od października do marca – mówi się, że jest to najlepsza pora na odwiedzenie Burkiny, jednak wszystko jest wyschnięte. Jest to dobra pora na obserwację dzikich zwierząt, ponieważ gromadzą się wokół miejsc, gdzie zostało trochę wody.
Pora mokra – od kwietnia do września – kraj zmienia się nie do poznania; wszystko jest zielone, ale część dróg może być nieprzejezdna. Może się zdarzyć, że po deszczach jakaś wioska zostanie na kilka dni odcięta od świata.

ZDROWIE
Przy wjeździe sprawdzana jest żółta książeczka, konieczne jest aktualne szczepienie na żółtą febrę. Oprócz tego często zdarzają się przypadki zachorowań na zapalenie opon mózgowych. Przed wyjazdem trzeba odwiedzić punkt szczepień Sanepidu i zaszczepić się na wszystko co jest potrzebne. Na miejscu może być trudno o uzyskanie pomocy w przypadku zachorowania.
Na terenie całego kraju występuje malaria, szczególne zagrożenie jest w czasie pory deszczowej. Należy zaopatrzyć się w odpowiednią profilaktykę antymalaryczną.

Polecane wpisy

5 komentarzy

Anonymous 14 czerwca 2013 at 13:03

"Jednym z powodów dlaczego Burkina Faso tak bardzo nam się podobało był brak turystów."
taaak??? to wypisujcie dalej te wszystkie szczegóły logistyczne a za 2-3 lata będziemy chyba jeździć na biegun żeby tej armii turystów od której przecież wspólnie uciekamy uniknąć
pozdr. Też Sie Tam Wybierajacy

Odpowiedz
lbt 15 czerwca 2013 at 11:36

Tego typu informacje można znaleźć w przewodniku, albo bez problemu na innych stronach. Tak czy inaczej, nie jesteśmy aż tak wpływowi, żeby od naszych informacji mogły się takie rzeczy zmieniać.

Zmian nie da się zatrzymać, a jeśli ktoś ma na nie wpływ, to chyba tylko linie lotnicze. Turkish Airlines utrzymuje bardzo niskie ceny połączeń i na pewno w wyniku tego zwiększy się tam znaczenie ruch turystyczny. Jak byliśmy w Gruzji to przez tydzień widzieliśmy tylko dwójkę innych turystów, a jedynymi Polakami, których spotkaliśmy byli pracownicy misji obserwacyjnej. Jak teraz tam jest wszyscy wiemy, to taka nowa Chorwacja dla Polaków.
Wygląda na to, że do Iranu też wybraliśmy się w ostatniej chwili, bo w tym samym sezonie pojawiły się tanie połączenia i Iran stał się niemal tak popularny jak Gruzja. Niedużo czasu trzeba było, żeby od opinii „zastrzelą was” zmieniło się na „też bym chciał tam pojechać”.

Czy takie zmiany są złe? To zależy od punktu widzenia. Dla „nas”, którzy chcą uciec od turystycznego zgiełku pewnie tak, ale takie myślenie jest strasznie egoistyczne. Dla mieszkańców, przykładowo Burkiny, jest to szansa na jakiś zarobek i możliwość życia na trochę wyższym poziomie.

Ostatecznie to, jaki wpływ na „nowoodkryte” miejsca będzie miała turystyka zależy tylko od nas – turystów.

Pozdrowienia, Bartek

Odpowiedz
Pasażer 24 czerwca 2013 at 20:01

Witam
Chciałbym dopytać, czy nie baliście się drogi przez Po do granicy Ghany? Nie ostrzegano Was przed nią? MSZ-y różnych państw ostrzegają dość zdecydowanie przed bandyckimi blokadami drogi. Okradane są podobno całe autokary. Pytam, ponieważ za miesiąc będę w tym rejonie. I ten szczegół powoduje we mnie pewne wątpliwości co do trasy.
Na marginesie – fajny blog. Może mój, który powstał

Odpowiedz
lbt 24 czerwca 2013 at 21:30

Prawdę mówiąc to nie słyszeliśmy żadnych ostrzeżeń na ten temat. Nasz MSZ nic nie pisał, na miejscu też nikt z osób wiedzących dokąd jedziemy nic nie mówił.
W obie strony, na pewnym odcinku, do autobusu wsiadała para uzbrojonych żołnierzy, może więc tak sobie z tymi napadami poradzili?
Pozdrowienia

Odpowiedz
Pasażer 24 czerwca 2013 at 21:52

Nasz MSZ generalnie niewiele pisze. Zawsze sprawdzam ostrzeżenia na stronie brytyjskiego FCO, mają znacznie lepsze rozeznanie. To może i mnie ochronią żołnierze… Dokąd kolejna wyprawa?

Odpowiedz

Dodaj komentarz