Następnie kazał Kalemu wziąć konia i wyprawił go po zabitą sztukę, sam zaś począł oglądać starannie olbrzymi pień baobabu, obchodzić go naokoło i stukać kolbą w chropowatą korę.
-Co robisz? – zapytała Nel.
On zaś odrzekł:
-Patrz, co za ogrom. Piętnastu ludzi wziąwszy się za ręce nie objęłoby tego drzewa, które pamięta może czasy faraonów.
Ale pień w dolnej części jest spróchniały i pusty. Widzisz ten otwór, przez który łatwo się dostać do środka. Można by tam urządzić jakby wielką izbę, w której wszyscy moglibyśmy zamieszkać.
(…) Nel zgadzała się zawsze na wszystko, czego chciał Staś, więc zgodziła się i teraz, tym bardziej że myśl pozostania przy słoniu i zamieszkania w baobabie podobała jej się nadzwyczajnie. Zaczęła też zaraz obmyślać, jak sobie urządzą pokoje, jak je umeblują i jak będą się wzajem zapraszali na five o’clocki i na obiady. W końcu rozbawili się oboje – i Nel chciała zaraz rozejrzeć się w nowym mieszkaniu.
W Pustyni i w puszczy, Henryk Sienkiewicz
Wsiedliśmy na motorek i pojechaliśmy w kierunku Baobabu. Tylko w kierunku, bo nie ma tu żadnych map, a znaki co najwyżej wskazują wjazd do miejscowości. Mijani ludzie, którzy wydawali się nas wcześniej nie zauważać, gdy zatrzymywaliśmy się koło nich i pytaliśmy o drogę, promienieli i obdarzali nas szczerym uśmiechem. Okazało się, że ludzie na wsi przeważnie znają francuski tak jak my moore, a my znamy moore tak jak oni polski. Mimo to jakoś się porozumieliśmy i po kilku zawracaniach i zrobieniu paru zbędnych kilometrów dojechaliśmy do targu, koło którego mieliśmy skręcić. W jaki sposób zrozumieliśmy, że koło targu mamy skręcić w prawo? – Nie wiem do dziś. Dlaczego kilka kilometrów od najbliższej wioski nagle stoi plac targowy, całkiem gwarny? – Też nie wiem.
Skręciliśmy więc i jechaliśmy wąskimi ścieżkami w stronę, w którą nam machali mijani ludzie.
Baobab już tam był. Od jakichś paru tysięcy lat. Był ogromny.
Jest on wyjątkowym miejscem dla ludu Turka i jest strzeżony przez Strażnika Baobabu. Obecny strażnik pełni tę funkcję już od ponad 30 lat i faktycznie zachowuje się, jakby spędził 30 lat w drzewie.
Do drzewa można wejść przez niedużą szczelinę u dołu pnia, w środku jest miejsce na około 20 osób. Strażnik zaprosił nas do środka (baobabu) i opowiadał żywo gestykulując. Oprócz nietoperzy zwisających z „sufitu” i mniejszej, robaczanej fauny, mieszkają tam też Święte Kurczaki, mające symboliczny związek z poprzednimi Strażnikami. W środku znajduje się też zagłębienie ze Świętą Wodą, która bierze się znikąd i nigdy nie wysycha.
owoc baobabu
Polecane wpisy