W weekend, czyli czwartek po południu i piątek, wszyscy Irańczycy biorą dywan, koce, namiot, czajnik i wielkie kosze jedzenia i udają się na piknik. Każda przestrzeń z trawą jest dobra (np. pas zieleni między pasami ruchu, czy rondo), ale czasem wybierają się też za miasto.
Z Tabriz jeździ się do Kandovan (ok. 50km), wioski wydrążonej w skale, która przypomina Kapadocję. Nie takie atrakcje przyciągają jednak Irańczyków, a przygotowane miejsca piknikowe, prawie wyschnięta rzeczka no i drzewa, które są irańskim hitem fotograficznym – każdy musi mieć zdjęcia z drzewem.
Zanim zdążyliśmy zdecydować jak wrócimy z Kandovan do Tabriz (czy busem, czy stopem) podeszła do nas dziewczyna i zapytała, czy przypadkiem nie chcemy tam jechać, bo oni mogą nas zabrać. W niczym nie przeszkadzało to, że w aucie było już 5 osób.
Polecane wpisy