– Słyszałeś, co mówiłem? – solista ukłuł go lekko szpikulcem.
– Gaś światła i dawaj na północ (…)
osłonił usta rękami i krzyknął: – Słuchajcie no wszyscy, nic się nikomu nie stanie! Płyniemy do Majami i tyle!– O Jezu, nie, ja chcę urodzić na Kubie! – zaprotestowała ciężarna Mulatka, obejmując brzuch.
– Nie bądź głupia, Miosotis, co ty opowiadasz! – skarciła ją matka i posłała nieśmiały uśmiech muzykom i pasażerom. (…)
– Chłopcy, proszę was – odezwał się błagalnie rozbrojony strażnik. – Wróćcie do ojczyzny, nic wam się nie stanie, powiecie, że żartowaliście, i nikt nie zrobi wam nic złego! Nasza rewolucja jest wielkoduszna! (…)
– Tu kapitan Abel Prieto z MSOP-u (Morska Straż Ochrony Pogranicza)! Rozkazuję ci natychmiast wracać do portu! Odbiór! (…)
– Majami albo śmierć! (…)
Ten cholerny MSOP mógł zamordować ich bez najmniejszego trudu, z zimną krwią, jak to zrobił kilka dni wcześniej z nieszczęśnikami, którzy usiłowali porwać prom „13 de Marzo”, łajbę równie starą i powolną jak „Nuevo Amanecer”. Martinez doskonale znał tę historię, przekazywaną szeptem przez przerażonych mieszkańców portu Casablanca. Msopiści uruchomili najpierw armatki wodne, zmywając z pokładu porywaczy i ich rodziny błagające o litość. Nie mieli litości. Kilkadziesiąt kobiet, starców i dzieci poszło na dno, a wtedy ścigacz MSOP-u wpłynął z pełną szybkością w stary prom, który rozpadł się na dwie części i zatonął wraz z załogą.
(…)
Strażnik podbiegł do muzyków, niemal płacząc ze wzruszenia.
– Dziękuję, chłopcy, dziękuję! – ściskał ręce zaskoczonym porywaczom. – Od razu wiedziałem, że z was goście z jajami! Niech żyje wolność! Miami albo śmierć!
Jesús Díaz – „Opowiedz mi o Kubie”
My dopłynęliśmy do portu Casablanca bez przeszkód.
Polecane wpisy