Oaza to to, co lubimy najbardziej! Muzyka, zabawa, bary i tylko drogie hotele. Ostatecznie zakwaterowaliśmy się w dormie (pokoju wieloosobowym) w jednym z hotelików. Ciekawe jest to, że dorm ten był dwuosobowy :)
Do oazy przyjeżdża się po dwie rzeczy – sandboarding (czyli snowboard na piasku) i przejażdżka łazikiem po wydamach z szalonym (o to tu nietrudno) indianinem za kierownicą.
Już wcześniej uznaliśmy jednak, że cena pierwszego (45 soli za osobę) jest za duża, a drugie jest głupie, więc przyjechaliśmy tutaj tylko obejrzeć wydmy i wypocząć.
Wybraliśmy się na spacer i spełniły sie nasze nieśmiałe oczekiwania. Można wypożyczyć deskę bez wycieczki, za 5 soli za godzinę :)
Była niezła jazda! Jak już załapaliśmy o co chodzi, to jeździło sie świetnie! Ja zostałem ogłoszony królem stoku (przez siebie samego), głównie dlatego, że jako jedyny umiałem hamować, a nie koziołkowałem na końcu.
Niestety nie ma tu wyciągów ;)
Polecane wpisy